Wydawnictwo
Kliknij, aby przejść do Wydawnictwa

Droga do Rio. Historie polskich emigrantów

Aleksandra Pluta

PWN. Wydawnictwo Naukowe, 2017
Stron: 248
Dział:
ISBN: 9788301193492
 
 
 

 

Aleksandra Pluta

PWN. Wydawnictwo Naukowe, 2017

Dział:

Stron: 248

ISBN: 9788301193492

Emigracja, pamięć, historia i tożsamość – to wokół tych tematów osnute są opowieści polskich imigrantów w Rio de Janeiro, z którymi rozmawiała Aleksandra Pluta.

Co łączy ze sobą bohaterów tej książki? Większość z nich przybyła do Brazylii podczas II wojny światowej lub niedługo po jej zakończeniu. Jedni nie mogli odnaleźć dla siebie miejsca w Polsce, która znalazła się pod okupacją sowiecką. Innym trudno było zapomnieć koszmar Holocaustu. Wszyscy zaczęli nowe życie w odległym kraju, którego język, klimat i zwyczaje daleko odbiegały od tych rodzimych. Emigracja, będąc utratą tego, co znane i swojskie, okazała się jednak dla większości bohaterów wyzwaniem i szansą na nowe, często lepsze, życie.

Wspomnienia bohaterów tej książki, których tłem są jedne z najbardziej tragicznych wydarzeń XX wieku, stanowią dziś cenne źródło historyczne. A ich publikacja w Polsce niech będzie dla nich symbolicznym powrotem do kraju.

" [...] Pamiętam, że stanąłem w Genui na ulicy przed wejściem do biura, gdzie sprzedawano bilety na statek. Na głowie miałem beret ze Szkoły Rodziny Wojskowej z charakterystycznym znaczkiem. Raptem podszedł do mnie trochę starszy chłopiec, spojrzał na mnie i spytał po polsku:
– Gdzie jedziesz?
– Do Ameryki.
Wtedy Ameryka to było dla mnie wszystko: Ameryka Południowa, Środkowa, Północna.
– My też.
– A kiedy?
– Dzisiaj.
– To w takim razie jedziemy razem.
To był syn pani Wajner. On też miał brata i razem z matką mieli płynąć do Brazylii.
[…] Kiedy przepływaliśmy przez równik, urządzono na statku zabawę – oblali nas wodą, rzucili jakieś confetti. A bracia Wajner wzięli wtedy swoje palta, pocięli na kawałki i wrzucili do wody. Myśmy patrzyli na to dziwnie. Myśleli pewnie, że jak jadą do tropikalnego kraju, to nie będą potrzebowali ciepłych ubrań.
[…] I nagle zobaczyliśmy na poręczy dużego motyla. Spojrzeliśmy na siebie, po czym matka spytała:
– Skąd się tu wziął motyl?
Musieliśmy być gdzieś blisko brzegu. I rzeczywiście, następnego dnia, kiedy się obudziłem, wstałem i zobaczyłem coś niesamowitego. Kiedy dopływaliśmy do Rio, wrażenie było wspaniałe. Piękna pogoda, niebo niebieściutkie, zielone góry, delfiny, które nas przyjęły tak pięknie, gdy wpływaliśmy do zatoki Guanabara. I ten widok Chrystusa. Nigdy tego nie zapomnę."

Jerzy Lepecki